sobota, 25 lutego 2012

Wspomnienia


Od tygodnia z mozołem pakuje wszystko do pudeł i toreb próżniowych. Nasze mieszkanie powoli zaczyna przypominać cygański karawan. Niewiarygodne ile rzeczy można uzbierać przez prawie dwa lata związku…
Misiek usnął więc i ja postanowiłam chwilkę odpocząć. Zrobiłam sobie kawki w filiżance od Klepsydry i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Trafiłam na te, które wysyłaliśmy sobie z eMkiem prawie dwa lata temu. Tak wiele się zmieniło w moim i jego życiu, od tamtych nocy przegadanych na Skype. Nagle po 10 latach się zeszliśmy, założyliśmy rodzinę, mamy dziecko i tyle planów na przyszłość…
Uśmiechałam się sama do siebie, aż trafiłam na zdjęcie, które oglądałam podczas jednej z pierwszych naszych rozmów – tej, która bolała jak by mnie ktoś przypalał żywym ogniem. Wszystkie uczucia i emocje wróciły do mnie w jednej fali. Jak to strasznie bolało. Pamiętam wszystko jak by to było wczoraj:

Pomyślałam straciliśmy 9 lat! Spojrzałam na jego zdjęcie na monitorze i znowu poczułam jak zatracam się w tych oczach...pięknych, orzechowych, ciepłych oczach.

- Zadziorku 

Wyrwał mnie z zamyślenia jego głos.

- Dlaczego milczysz, powiedziałem coś nie tak?
- Może nie jest jeszcze za późno, może powinieneś z nią porozmawiać? 

Zapytałam, sama nie wierząc, że to zaproponowałam! Poczułam jak moje serce zaciska się wokół gardła na tyle mocno, że łzy przeszkliły mi oczy. 

- Nie Zadziorku, ona jest dorosła. Dziwnie się czuję rozmawiając z Tobą o niej.

Opuściłam głowę a łzy niczym zerwane, szklane perły spadły wielkimi kroplami na moje kolana.

- Ty pytasz o mojego ex-a bo się o mnie martwisz, a ja martwię się o Ciebie i chce żebyś był szczęśliwy, chce żeby Ci się wszystko ułożyło.

Zawiesiłam głos, w myślach dodając ‘ułożyło ze mną’. 
Nic nie odpowiedział, milczał. Znowu spojrzałam na jego zdjęcie na pulpicie laptopa i wszystko wróciło: pierwsze spotkanie, spacery, pocałunki nabrzmiałe namiętnością, to jak trudno było mi się powstrzymać prawie pięć lata temu by nie powiedzieć ‘nie idź, zostań przy mnie'.

- Ale nic się nie martw, jak coś to użyczysz mi swojego materiału genetycznego i będziesz ojcem moich dzieci – będzie fajnie, zobaczysz. 

Rzuciłam żartobliwie by przerwać ciszę i zagłuszyć myśli. Wszystko we mnie krzyczało ‘Chce by mnie chciał!’ 

- Zadziorku, tylko genetycznym materiałem mam być?

Moje rozemocjonowane serce rzuciło się w stronę słuchawek, desperacko chciało przebiec przez kable i wbić się w jego pierś. 

- A chciałbyś być czymś więcej? Chciałbyś być moim mężem? 

To ostatnie chyba dla mnie samej zabrzmiało zbyt poważnie, wiec szybko dodałam  

- Dobrze więc, postanowione! Będziesz moim mężem!
- Co za kobieta, nawet nie dasz mi szansy zapytać, jasne ze chciałbym – jestem pewna, że słyszałam w jego głosie spełnienie.
- Ale ja chcę mieć dwóch chłopców – bliźniaków!
- Mogę się postarać, ale obiecywać nie będę.

Kolejna rozmowa zakończona żartem. Kolejny raz nie powiedziałam mu tego co chciałam. Może lepiej, że tak się stało. Nie mogę przecież zrzucać na niego moich uczuć, bo tak mi wygodniej, bo czuje potrzebę powiedzenia mu prawdy. On ma swoje życie i zdaje się jest zakochany, nie chce mu zaprzątać głowy, nie chce się ośmieszyć mówiąc, co czuje, nie chce usłyszeć ‘Zadziorku, za późno – kocham kogoś innego’.

To była jedna z tych chwil, które chce zapomnieć. tylko jak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz