niedziela, 11 listopada 2012

Słowa mają moc...



Klepsydra pisała kiedyś tu jak wielką potęgę ma słowo. Słowo wypowiedziane, lub wręcz rzucone z pełną mocą, z zawartymi w nim wszelkimi uczuciami jakie się w nas skumulowały.  

Życie nauczyło mnie ważyć słowa i wypowiadane ‘życzenia’. Z czasem stałam się bardzo ostrożna z obawy, że moje przeczucia zamieniają się w samospełniające się przepowiednie. 

Kiedyś nasi znajomi powiedzieli nam, że spodziewają się potomka, długo starali się o dziecko, wiec pogratulowaliśmy im ze szczerego serca. Bardzo się ucieszyłam, ale w głowie pojawiła się jedna niepokojąca i bardzo uporczywa myśl: ‘ona poroni, nie nacieszy się tym stanem’. Ciąża przebiegała wzorowo do 12 tygodnia, podczas USG okazało się że dziecko było martwe.

Pewna urocza Joanna powiedziała mi jednak, że moje przeczucia podyktowane są intuicją, stąd ich trafność, jak jednak wyjaśnić ‘życzenia’, które znajdują swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości? 

Nikomu nie życzę źle i nikogo nie przeklinam, ale mój ex jest żywym dowodem na sprawdzalność moich przepowiedni.

Ex popalał sobie, a żeby nikt nie pomyślał, że ze mnie taka cholera była i nawet papieroska zapalić nie pozwalałam to pragnę już na wstępie wyprostować, że ex palił i papierosy i zielska najróżniejsze. 

Za chwilę usłyszę pochwałę marihuany i tysiące dowodów na to, że jest mniej szkodliwa niż alkohol. W jego przypadku jednak, marihuana działała zarówno uzależniająco jak i wywoływała agresję... a ja zwyczajnie bałam się o własne bezpieczeństwo. 

Próbowałam mu uzmysłowić jakie zmiany to wywołuje, jak bardzo zmieniło to jego zachowanie i postrzeganie świata. On oczywiście twierdził, że to ja mam coś z ‘garem’ i że powinnam zapalić z nim, trochę się wyluzować i zrozumieć dlaczego on to tak kocha. Rzuciłam sobie od niechcenia, że będzie miał kiedyś wypadek przez ‘trawę’, fizycznie ucierpi na paleniu tego świństwa. 

Dwa dni później złamał sobie kość śródstopia. Wchodził po schodach do domu, specjalnie skończył przed czasem pracę żeby zacząć wcześniej weekend i nie musieć dzielić się paleniem z kolegami. Nikt nie wiedział jak to zrobił, stopa wygięła mu się tak, że palcami stopy dotknął kolana. Był to środek lata, wiec nie ma mowy o poślizgnięciu się, schody nie były też mokre… przeznaczenie? 
Gdy przyszłam do domu po pracy i zobaczyłam go z nogą w opatrunku, parsknęłam śmiechem, on miał tylko jedną odpowiedź: ‘czarownica’! 

Kiedyś powiedziałam mu, że nigdy nie zazna prawdziwego szczęścia, ani prawdziwej miłości dopóki mi nie zadośćuczyni, a jeśli już znajdzie sobie młódkę to oskubie go z pieniędzy i zostawi. To były słowa wypowiedziane po jednej z wielu awantur, kiedy usłyszałam od niego kolejne gorzkie stwierdzenia, podkopujące moją samoocenę. 

Pewnie już wiecie co się stało? Tak, tak, po rozstaniu ex znalazł sobie młodą, śliczną dziewczynę. 10 lat różnicy, on facet przed 30-tka, ona dziewczątko przed maturą. Zakochał się i wrócił do Polski. Roztrwonili wszystkie pieniądze jakie miał, wynajął mieszkanie, a kiedy skarbonka pokazała dno, dziewczę go zostawiło.
Próbował też sił w paru innych związkach, drogie prezenty i kolejne pieniądze wpakowane w wyjazdy i próbę zaimponowania wybrance spełzły na niczym. 

Wiem też że chciał się związać z samotną matką, ale miała na tyle przytomny umysł, że nie dała się omamić ładnym słówkom i dostrzegła już na samym początku jego problem z paleniem. 

Nie życzyłam mu źle, nigdy też nikomu nie powiedziałam jak podle mnie traktował, uznałam, że skoro jestem szczęśliwa z eMkiem to nie ma co się babrać w przeszłości. On natomiast nie szczędził mi obrabiania tyłka! Nawet teraz po ponad 3 latach twierdzi, w kręgu wspólnych znajomych, że mieliśmy wyrównane rachunki i że nic nie jest mi winny. Twierdzi, że rzuciłam na niego klątwę i to moja wina, że związek mu się rozsypał. 

Podczas naszego rozstania, przedstawiłam mu wizję jak będzie wyglądać jego przyszłość, niech się modli, bym tym razem nie miała racji…